Profilaktyka ma sens, gdy skupia się na rodzinie – wywiad

3 października 2014

Rozmowa z prof. Mariuszem Jędrzejko, pedagogiem społecznym i socjologiem zajmującym się m.in. zachowaniami ryzykownymi wśród młodzieży

Prof. Mariusz Jędrzejko

Prof. Mariusz Jędrzejko

Jak często, w jakim wieku i w jakich okolicznościach polskie nastolatki sięgają po alkohol? Co mówią na ten temat badania?

Kluczowym źródłem są badania PARPA i Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii oraz tzw. badania mokotowskie. Dla mnie kluczowe są dwie tendencje: po pierwsze, blisko 70 proc. nieletnich ma za sobą kontakt z alkoholem, a po drugie, rośnie grupa młodzieży z doświadczeniem upicia.

Nie liczby są tu jednak kluczowe, lecz stan, w którym frustracje, problemy i dylematy są rozwiązywane kompulsywnie, czyli przez alkohol. Świadczy to o tym, że ci młodzi ludzie nie znajdują wsparcia w rodzinach, szkole, przyjaciołach.

Dlaczego młodzi ludzie sięgają po alkohol? Czy przyczyn można szukać w rodzinie?

Najważniejszy czynnik to polski problem alkoholowy: Polacy nie umieją pić, ciągle piją dużo mocnych alkoholi, piją, aby się upić. Między południowoeuropejską a polską kulturą alkoholową istnieje przepaść.

Dochodzą do tego alkoholowe wzory rodzinne: 800 tys. dorosłych Polaków ma problem z alkoholem. To nie tylko ludzie z nizin społecznych, lecz także ci z ministerialnych gabinetów i sejmu. Lekarze, generałowie, celebryci, aktorki, biznesmeni… W rodzinie dziecko dostaje pierwsze kody alkoholowe: jeśli ojciec czy matka ma taki problem, ryzyko, że dziecko będzie nadużywało alkoholu, robi się czterokrotnie wyższe niż w rodzinie bez tego problemu.

 Czy dzieci, którym rodzice poświęcają więcej czasu, rzadziej sięgają po alkohol?

To kwestia nie tylko czasu, lecz także całego sposobu funkcjonowania rodziny. Rodzina wydolna wychowawczo, z czytelnym systemem wartości to kluczowy czynnik ochrony przed różnymi dewiacjami. Ważne są zatem: jednolitość zdania rodziców, zrównoważone relacje praw i obowiązków dziecka, autentyczna (a nie fasadowa) religijność i duchowość, organizacja życia, mądry system motywowania i nierestrykcyjny, pozbawiony agresji system karania, wewnętrzny model życia rodzinnego. Gdy te warunki są spełnione, rodzice widzą zagrożenia i na ogół skutecznie je eliminują.

Z badań, których jest pan współautorem, wynika, że 70 proc. rodziców nie przytula dzieci. Czy polskie matki i polscy ojcowie zdają egzamin z rodzicielstwa?

W zdecydowanej większości tak, przecież nasze dzieci się uczą, idą na studia, osiągają wielkie sukcesy, są ambitne i kreatywne. Moim zdaniem zagubienie rodzicielskie dotyczy 15–20% populacji. To niestety dużo. Pewna część rodziców nie przyjmuje do wiadomości, że są dla dziecka magazynem najważniejszych odpowiedzi. Gonią między marketem, „M jak miłość” i laptopem albo pędzą do wieczornej i nocnej pracy.

Czy polscy rodzice mają świadomość, że ich nieletnie dzieci piją?

Co do zasady – tak. Co do istoty – nie. Mówią o tym, są krytyczni, ale nie popierają mądrych idei, np. tej, aby całkowicie zakazać reklamowania alkoholu i podnieść próg wiekowy jego sprzedaży do 21 lat. Wiedzą, że alkohol szkodzi, ale nie wiedzą, że dziecko uczy się według zasady powielania kodów społecznych: imieniny – wódeczka, wesele – pijemy na całość, komunia – niewinny szampan. Polak od urodzenia widzi dziwny napój i dziwny przedmiot, kieliszek.

Pamiętam takie zdarzenie: członek dużej rodziny dał 7-latkowi spróbować piwa, a gdy ostro zareagowałem, żona proponującego zrobiła mi karczemną awanturę, że to ich sprawa, że przesadzam. Dzisiaj ten niespełna 30-letni chłopak jest alkoholikiem, a życie jego matki i ojca – horrorem.

Jaką rolę odgrywają rodzice w przeciwdziałaniu picu alkoholu przez nieletnich?

Obserwowanie, modelowanie relacji rówieśniczych (mamy prawo wiedzieć, kto jest kolegą, koleżanką naszego dziecka), chronienie przed kodami, których syn czy córka nie rozumie (nie pijemy alkoholu przy dziecku!), a gdy młody człowiek wchodzi w adolescencję – wyjaśnianie, rozmawianie. Kluczowe znaczenie ma organizacja życia dziennego: dawanie praw i wyznaczanie obowiązków, wymaganie informacji (gdzie, kiedy, z kim), kształtowanie punktualności, uczenie roztropności i odwagi (np. odwaga do mówienia „Nie, dziękuję, nie chcę, nie proponuj mi więcej”). Musimy mieć dla dziecka czas, nawet jeśli przez to nie obejrzymy 2389. odcinka telenoweli.

W tegorocznej edycji kampanii „Postaw na rodzinę!” zachęcamy dzieci, rodziców i dziadków do tego, by lepiej się nawzajem poznali. Czy częste rozmowy i wiedza na temat problemów młodego pokolenia ma duże znaczenie profilaktyczne?

To jest kwestia zbudowania takiego modelu życia rodzinnego, aby dzieci chciały z nami być. Oczywiście nie zawsze, ale by czekały na imieniny dziadka, grzybobranie, wspólne wakacje, sobotnie kino, prace w ogródku, sprzątanie samochodu.

My w rodzinie mamy zwyczaj, że w piątek po południu sprzątamy cały dom. Kiedy dojeżdża narzeczona jednego z chłopców, robi to z nami. Dlaczego? Bo chce wejść do naszej rodziny. Aby to działało, model musi być stały, spójny, oparty na przekonaniu dziecka, że wiele na tym zyskuje.

Jaką rolę w kształtowaniu pozytywnych wzorców wśród młodych odgrywają samorządy? Powinny zapewnić solidną profilaktykę już na poziomie szkół podstawowych?

Rola samorządów jest kluczowa. Przede wszystkim chodzi o model profilaktyki: integralnej, wieloletniej, spójnej od przedszkola do szkoły średniej. Profilaktyki budowanej w cyklach minimum kilkuletnich. Liczy się równoległe działanie na uczniów, rodziców, nauczycieli, środowisko społeczne.

Czy kampanie profilaktyczne takie jak „Postaw na rodzinę!”, w których najwięcej uwagi poświęca się roli rodziny w kształtowaniu młodego człowieka, mają sens?

Tak, ale o ile będą powtarzane co roku, o ile będą uczyły rodziny powrotu do korzeni, czyli spójnej roli mamy i taty, otaczających miłością nie nowe auto, ale dzieci, porywających je za sobą, a nie kupujących kolejne gadżety.

Gratuluję Krakowskiej Akademii Profilaktyki i zachęcam do determinacji, a także do pamiętania, że mamy specyficznego wroga – chciwość opartą na ludzkim nieszczęściu i uzależnieniu.